Należy zadać te pytanie i na nie dać odpowiedź!
Zacznijmy od tego, co oferują istniejące już mikronacje. Spójrzmy na prospekty reklamowe, wysiłki różnych biur promocyjnych, oficjalne akcje rządowe i tym podobne. Kariera, czyli polityka, kultura, prasa, gospodarka tu i ówdzie, zarządzanie, no więc wydaje się, że oferta szeroka. Pozornie szeroka, czy faktycznie szeroka?
W wirtualu jednak wygląda trochę inaczej studio telewizyjne, agencja pasowa, czy biuro rachunkowe. Od obywatela wirtuala jest wymagane coś, co w realu jest niekonieczne – kreatywność. I to kreatywność zespołowa, bo tutaj bez litości widoczne i piętnowane jest wszelkie niedorobienie tematu.
A nowe v-państwo jakie daje możliwości? Wydaje się, że daje wolność od warunku powyższego, zwalnia od rzetelnej pracy zespołowej. Tak dokładnie, nowe v-państwo daje luksus robienia sobie co się chce! Oczywiście lenistwo te ubiera się w piękne szatki wymyślonej idei, wspaniałej koncepcji, porywu pomysłów, a co mamy w efekcie?
Lenistwo, tylko i wyłącznie lenistwo jest podstawą uporu w tworzeniu ciągle nowych, ale tylko z nazwy nowych v-państw. Poziom kopiowania budzi już u niektórych doświadczonych v-światowców skojarzenia wręcz rynsztokowe, bo oryginalności żadnej te nowe v-państwa nie prezentują poza paroma chlubnymi wyjątkami, które jednak nie naruszają reguły. Dobrze jeszcze, jak uczestnicy danej nowej mikronacji są na tyle zdecydowani, żeby jednak żyć wirtualnie, bo wówczas dołączają do mocniejszych partnerów i kontynuują v-byt, gorzej, gdy pozostawiają po sobie po prostu pustkę.